Aurea prima sata est aetas...
(Takie tam wspomnienie przedświątecznego Okropieństwa...) Zaiste Złoty Wiek nastał - aczkolwiek chyba nie to dokładnie stary Owidiusz miał na myśli. Wybrałem się był ostatnio do Wielkiej Handlowej Galeryi ( nomen omen również ze słowem "złoty" w nazwie) - ot tak, połazić, popatrzeć, kupić może co na Święta, prezent jaki czy cuś... a gdzie tam! Już po kilku minutach osiągnąłem stan kompletnego kociokwiku, czyli coś pomiędzy "po co ja tu w ogóle wlazłem", a "zaraz mnie odwiozą do Tworek". Przed oczami migały czerwone sygnały ostrzegawcze, resztki rozsądku wrzeszczały "Uciekać!", a reszta mózgu pogrążyła się w stanie łagodnej katatonii, mrucząc pod nosem "a niech mnie ktoś dobije, mam dosyć, tak będę tu leżał...". Oprzytomniawszy nieco, zauważyłem co najmniej kilku osobników płci zbliżonej do samczej, z identycznie zidiociałym wyrazem twarzy jaki zakonotowałem u siebie po pobieżnej konsultacji z pierwszą napotkaną lustrzaną powierzchni...